sobota, 17 listopada 2018

JEZIORO SERWY

Witajcie,
zaczynamy cykl wpisów pod hasłem " Piękne i.....polskie".

Na pierwszy ogień idzie jezioro Serwy.
Nazwa jeziora pochodzi prawdopodobnie od jaćwieskiego słowa sirvis co znaczy szary.
Jezioro Serwy położone jest w województwie podlaskim, powiecie augustowskim , gminie Płaska, miejscowości Serwy na terenie pojezierza litewskiego.

Jezioro ma umiarkowanie rozwiniętą linię brzegową z licznymi, piaszczystymi plażami. Jezioro objęte jest strefą ciszy co za tym idzie możemy liczyć na błogi spokój.

Na jeziorze są 3 wyspy: Dębowo ze stanicą wodną, Lipówka oraz Sosnowo z rezerwatem kormoranów.

Znakiem szczególnym jeziora Serwy jest jego szmaragdowy kolor w głębszych jego rejonach i turkusowy przy piaszczysto - żwirowym brzegu.




Wokół jeziora rozwinięta baza turystyczna : hotel, agroturystyka, campingi, pola namiotowe.

czwartek, 20 września 2018

Piękne i ........polskie!

Witajcie,

zapraszamy na nową serię wpisów pod hasłem: Piękne i .....polskie!

To właśnie w tych wypisach chcemy pokazać Wam lub przypomnieć że " cudze chwalicie a swego nie znacie " i nie doceniacie.

Na początek krótki filmik* pokazujący piękno naszego kraju. 

*Film zapożyczony ze strony Explore Poland.



Zapraszamy !

piątek, 14 września 2018

HEJ PRZYGODA - WAKACJE W BIESZCZADACH

Witajcie,


dzisiejszy post jak sam tytuł wskazuje będzie o tegorocznym wyjeździe wakacyjnym.
Dlaczego Bieszczady? Przede wszystkim dlatego że nikt z nas wcześniej tam nie był. Po drugie są to jedne z tych niskich gór po których chodzenie z dziećmi nie jest drogą przez mękę. Pomysł aby wybrać ten kierunek wakacyjnego odpoczynku padł w ubiegłym roku kiedy to przez kilka dni byliśmy w Górach Stołowych.

W tym roku zależało nam na tym aby pochodzić po górach. Przyznam szczerze że miałam obawy co do tego jak dzieci dadzą sobie radę i czy nie trzeba będzie ich dźwigać. Proponowałam nawet mężowi że może jednak nad polskie morze byśmy pojechali ale był na "nie". No nic, klamka zapadła. 4 sierpnia 2018 z lekkim poślizgiem czasowym ruszyliśmy w Bieszczady.  Parę tygodni wcześniej mąż na grupie facebook'owej podpytał o campingi w Bieszczadach a głównie o miejsca noclegowe blisko szlaków. Campingów nie rezerwowaliśmy. Stwierdziliśmy że jedziemy w ciemno, coś na pewno się znajdzie. Padło na Ustrzyki Górne i tamtejszy Camping PTTK nr 150. Trasa Białystok - Ustrzyki Górne to ok.560 km. Z postojami ok. 9 godzin jazdy.

Po dotarciu zameldowaliśmy się na miejscu docelowym czyli Camping 150 Ustrzyki Górne. Camping duży a do wyboru pole namiotowe/campingowe, pokoje i domki. Koszt jednej doby (2 osoby dorosłe, dziecko starsze (w cenie jak dorosła),dziecko do lat 7 bezpłatnie, camper, prąd, pies) to 87zł. To sporo biorąc pod uwagę warunki jakie oferował camping.  Pawilon z sanitariatami podzielony na 2 części: damską i męska. Miejsce do mycia naczyń (pomimo długiego, sfatygowanego biegiem lat blatu 2 podniszczone zlewy), umywalnie (w stanie zadowalającym), toalety (plusem było jedynie to że był papier toaletowy, stan fizyczny toalet, zapach, szczeliny między drzwiami przez które wszystko widać - no wybaczcie), natryski (bez miejsc na którym możesz powiesić kosmetyczkę, ręcznik, jeden nawet nie zamykał się..). Brak placu zabaw. Być może gdybyśmy byli typowym camperem nie musielibyśmy korzystać z tych sanitariatów ale siłą rzeczy chcąc zostać na tym campingu nie mieliśmy wyjścia. Oczywiście nikt nam nie kazał tam zostać i mogliśmy szukać innego miejsca noclegowego ale to miejsce było najlepszą bazą wypadową na większość szlaków więc zostaliśmy. Poza tym w Ustrzykach Górnych była duża dostępność busów które dowoziły i odbierały  turystów pod wybrane szlaki co niekiedy naprawdę było bardzo dobrym rozwiązaniem zwłaszcza po zakończonej wędrówce.

Wyposażeni w mapę, wodę, jedzenie i ciepłe ubrania w razie zmiany pogody ruszyliśmy na nasz pierwszy szlak - Połonina Caryńska. Mieliśmy wejść tylko "trochę" zobaczyć co i jak. Doszliśmy jednak na sam szczyt 1297 m n.p.m..



















No dobra...na szczyt doszedł tylko mąż z córką. Ja z synem wymiękłam parę metrów niżej. Zmęczenie i upał dopadły nas bezwzględnie. No cóż i tak czasem bywa. Jednakże byliśmy dumni że mimo wszystko udało nam się wejść i w dodatku ku zaskoczeniu córka weszła pierwsza!

Kolejny dzień - kolejne wyzwanie. Szeroki Wierch 1315 m n.p.m.  i Tarnica 1346 m n.p.m.
Tym razem wiedzieliśmy jaka droga nas czeka ale widoki zapierały dech w piersiach i rewanżowały trud wejścia na szczyt.























Tak jak mogliście zauważyć Tarnica powitała nas wiatrem, deszczem ale i niesamowitym widokiem.

Kolejnego dnia odpoczywaliśmy na miejscu. Zjedliśmy pyszne jedzenie w miejscowej knajpce Bieszczadzka Legenda http://bieszczadzka-legenda.pl/ . Zajrzyjcie tam koniecznie. Wyjątkowo luzackie miejsce z muzyką reegae w tle.

Po jednodniowym odpoczynku ruszyliśmy dalej. Mała (1272 m n.p.m.) i Wielka Rawka (1304 m n.p.m.) czekały na nas.













Ostatni już punkt naszej wyprawy to Chatka Puchatka (1228 m n.p.m.) na Połoninie Wetlińskiej.













To nie koniec szlaków które zostały nam jeszcze do zdobycia...... ale już innym razem. Zawsze będzie powód żeby wrócić w Bieszczady. Kolejną część urlopu jak to na nas przystało nie spędziliśmy w tym samym miejscu. Postanowiliśmy przenieść się nad Zalew Soliński by móc odpocząć i zobaczyć największą w Polsce zaporę wodną.

Spośród polecanych campingów wybraliśmy Ośrodek Wypoczynkowy "Cypel" w Polańczyku Camping Cypel . Opinie w Internecie nt tego ośrodka były różne. To co najbardziej rzucało się w oczy to duża ilość tabliczek informacyjnych w większości o zakazach obowiązujących na terenie ośrodka. Wjeżdżając na teren ośrodka należy zgłosić się do recepcji a tam odpowiednia osoba wskaże odpowiednie dla was miejsce. Byliśmy nieco zdziwieni że nie możemy sami sobie wybrać miejsca które nam odpowiada tylko owy pan pokazał nam 2 miejsca do wyboru (żadne z nich nam nie odpowiadało). Wybraliśmy sobie inne miejsce z pięknym widokiem na część jeziora Solińskiego i tam chcieliśmy spędzić część swojego urlopu. Niestety pan był nieugięty, twierdził że miejsce które sobie wybraliśmy  przeznaczone jest dla dużych przyczep i camperów a nasz bus zmieści się w innym miejscu. Sprawa otarła się o kierownika ośrodka który ostatecznie pozwolił nam osiąść w wybranym przez nas miejscu. Pobyt ośmiodniowy kosztował nas 720 zł (90zł doba). Może to też jest sporo ale ośrodek zadbany, wyznaczone i podpisane miejsca typu zmywalnia naczyń, kuchnia z kuchenką gazową, lodówkami, umywalnia, natryski ( płatne 2zł - żeton 3 minuty - na jednym żetonie są w stanie wykapać się 2 osoby), zlewnia nieczystości dla camperów i przyczep, wc,. Na miejscu jest bar z domowym jedzeniem, przy plaży jest drugi bar z dwoma basenami dla dzieci do 13lat. Wszystko zadbane, pachnące i czyste. Dwa place zabaw, boisko do gry w piłkę nożną. W ośrodku było bardzo dużo dzieci które chętnie spędzały ze sobą czas. Przy plaży wypożyczalnia sprzętu pływającego (w bardzo dobrym stanie) . Naprawdę ośrodek godny polecenia.









Nad jeziorem nie robiliśmy nic poza leniwym odpoczynkiem. Jedynie w dniu powrotu postanowiliśmy na własne oczy zobaczyć i przejść się po zaporze na jeziorze Solińskim.













Cały nasz tegoroczny wyjazd uważamy za udany. Było może trochę zbyt upalnie ale na szczęście szlaki prowadziły też przez lasy więc upał aż tak nam nie dokuczał.

Pamiętajcie aby wyruszając w góry zaopatrzyć się w naprawdę dobre obuwie ponad kostkę i kijki do chodzenia.

Czy za rok wybieramy się w Polskie góry?  Na dzień dzisiejszy takich planów nie mamy. Krąży nam w głowie inny wakacyjny kierunek ale o tym już innym razem.



Pozdrawiamy

BAILEY RANGER

Witajcie, nadeszła ta oto wielkopomna chwila kiedy mogę zdradzić jaka to zmiana u nas zaszła.  Jak wiecie nasz bus poszedł w odstawkę a jeg...