On a dark desert highway, cool wind in my hair
Warm smell of colitas, rising up through the air
In the distance, I saw a shimmering light
My head grew heavy and my sight grew dim
I had to stop for the night....
Witajcie,
w
dzisiejszym wpisie nasza dłuuuuga droga do Chorwacji. Jak już wiecie z
poprzednich wpisów nie robiliśmy żadnej rezerwacji. Generalnie przed
wyjazdem mąż zaczerpnął podstawowych informacji takich jak: gdzie
zakupić winiety, gdzie najlepiej zatrzymać się na noc itd. Na forach
internetowych wpisując hasło : droga do Chorwacji, podróż do Chorwacji,
pojawi się Wam wiele wątków na jej temat więc o informację nie trudno.
My winiety na Słowację i Austrię kupowaliśmy w Polsce na stacjach
benzynowych nieopodal przejścia granicznego. Ceny mniej więcej
pokrywały się z tymi, które dostępne były na forach. Jeżeli chodzi o
noclegi w czasie podróży.... pierwotnie nastawialiśmy się na jeden
nocleg jeszcze w Polsce, drugi w Austrii a kolejny już w Chorwacji.
Plany planami a wyszło inaczej. Dosyć dobrze i szybko nam się jechało w
związku z czym doszliśmy do wniosku że nie ma sensu abyśmy raptem po
godz. 16-tej zatrzymywali się na nocleg skoro możemy pokonać jeszcze
kilkanaście kilometrów i być już nieco bliżej celu. W poszukiwaniu
noclegów pomocna okazała się aplikacja https://www.park4night.com/. Ponoć
to aplikacja wymyślona przez Francuzów znanych w świecie podróżniczym
jako ludzi bardzo oszczędnych. Co za tym idzie aplikacja obejmuje nie
tylko tanie pola namiotowe, campingowe ( ze zdjęciami, recenzjami,
cenami) ale także parkingi. Korzystając z aplikacji znaleźliśmy
bezpłatny parking na nocleg w małej miejscowości Terchová
w Słowacji. Kiedy dojeżdżaliśmy do Terchovej zaczynała się robić
szarówka więc ta miejscowość była nam najbliższa po to aby nie błąkać
się po nocy. W tejże miejscowości jest również pole campingowe (koszt
dla naszej 4-ki+samochodu to 15 euro). Szkoda było nam tych 15 euro
więc wybraliśmy parking. Parking ogólnodostępny usytuowany przed domami
mieszkańców przy rzece. Wokół nie tylko domy ale także bary,
restauracje i sklepy. Miejsce w ciągu dnia urokliwe jednak w nocy nie
było aż tak bezpiecznie jak się mogło wydawać. Ktoś próbował chwytać
za klamkę od samochodu. Ja najadłam się strachu a mąż jako kierowca nie
spał przez pół nocy koczując czy nikt nie zbliża się do samochodu.
Samochód na szczęście nie ucierpiał. Kolejnego dnia ruszyliśmy w dalszą
drogę. Czekał nas przejazd przez praktycznie całą Słowację, Austrię i
Słowenię. Tak jak w Słowacji podziwialiśmy krajobrazy górskie i wyżynne
tak Austria powitała nas niezliczoną ilością turbin wiatrowych
(najwięcej widzieliśmy w okolicy granicy ze Słowacją) oraz w głębi
kraju - winnicami. W Austrii byliśmy w niedzielę i ku naszemu
zaskoczeniu czynne były TYLKO stacje benzynowe. Wszystkie sklepy
spożywcze były zamknięte. Przyzwyczajeni do polskich realiów liczyliśmy
na to, że minimalne zakupy będziemy mogli zrobić. Niestety nie.
Na nasz kolejny nocleg wybraliśmy miejscowość Maribor a dokładniej małą miejscowość Limbuš. Tutaj
nasza aplikacja powiadomiła nas o tym, iż jest parking dla camperów (co
nas ucieszyło) w dodatku postój - bezpłatny. Na miejscu okazało się, że
owszem parking jest (dla camperów 4 stanowiska z możliwością
przyłączenia do prądu) ale cały zajęty ponieważ jest to parking przy
tzw. plaży miejskiej. Mimo że plaży tam nie było to można było za to
pospacerować nad brzegiem rzeki, zjeść pyszne lody z cukierni Teta Frida
(obsługa lepiej komunikująca się po niemiecku, słoweńsku ale po
angielsku też można było się porozumieć), nad rzeką jest również
sympatyczna restauracja do której przynależy wspomniany wyżej parking.
Po pysznym obiedzie (nie był wymogiem uzyskania zgody właściciela)
mogliśmy spokojnie ustawić samochód na noc. Polecamy to miejsce, bardzo
urokliwe, spokojne, klimatyczne, z pysznym jedzeniem i deserami. Do
dyspozycji podczas noclegu mieliśmy toalety i zadaszoną łazienkę że
zlewami. Kiedy zapadł zmrok pojawiły się nasze obawy związane z
poprzednim noclegiem. Dlaczego? Parking w Drava Center (bo tak nazywał
się ten kompleks rekreacyjny) znajdował się w otoczeniu lasu i kiedy w
ciągu dnia było mnóstwo samochodów tak pod wieczór kiedy wszyscy
odjechali zostaliśmy tylko my. Na szczęście ten nocleg było bezpieczny i
bezstresowy.
Po uzupełnieniu zapasów w sklepie ruszyliśmy w
dalszą część drogi. Tak jak w przy przekraczaniu granic poprzednich
państw nie zatrzymywaliśmy się do kontroli (wszystko przebiegało
sprawnie poprzez skanowanie winiety podczas przejazdu przez przejście
graniczne) tak na przejściu w Chorwacji była i kolejka i kontrola
dokumentów. Nie przebiegało to zbyt długo ale to wystarczyło aby
ustawił się sznurek samochodów do kontroli. Kiedy już strażnicy puścili
nas wolno ruszyliśmy do miejscowości Funtana w Chorwacji. To pierwsza
miejscowość którą obraliśmy jako miejsce w którym chcemy spędzić
wakacje.............
Pozdrawiam
N.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
BAILEY RANGER
Witajcie, nadeszła ta oto wielkopomna chwila kiedy mogę zdradzić jaka to zmiana u nas zaszła. Jak wiecie nasz bus poszedł w odstawkę a jeg...
-
Witajcie, od ostatniego wpisu minęło sporo czasu. Nasza nieobecność tutaj wiąże się z naszym życiem poza blogiem a to przeważyło na nasz...
-
Witajcie! Kolejny wpis z serii "Piękne i........ polskie". Morze Bałtyckie. Ukochane przez jednych nielubiane przez drugich....
-
Hej, ten wpis miał ukazać się w połowie września 2019r. Dziś mamy styczeń 2020r. Tak.....nie pytajcie co się stało, dlaczego tak długo nic ...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz